Archiwalna strona Gminy Borowa  
Strona główna
czwartek, 02 maja 2024
 
 
Orłów dawniej Schoenanger: PDF Drukuj E-mail
Napisał: Szczepan Komoński   
niedziela, 17 czerwca 2007
Spis treści
Strona 1
Strona 2
W życiu codziennym koloniści zachowywali niemiecki „Ordung” - porządek, którego Polacy starali się naśladować mówiąc „(...) bierzcie przykład od Niemców (...)”. Osadnicy wyróżniali się estetyką i zdyscyplinowaniem. Pracę w polu zaczynali o siódmej. Przerwę obwieszczał dzwon o godz. 12.00, a o 14.00 wracali do pracy. W sobotę po obiedzie gospodynie nie szły w pole, lecz zajmowały się porządkiem. Do ich podstawowych prac należało zamiatanie poboczy drogi i rowów przed swoją posesję. Podwórko było sprzątane bardzo dokładnie, a ścieżki wysypano żółtym piaskiem. Porządkowano również ogródki kwiatowe i warzywne.
W środku wsi przy bocznej drodze prowadzącej do pól uprawnych od strony Czermina do dziś stoi duży murowany budynek, którego właścicielem była rodzina Kreitów. W domu tym był sklep i duża sala służąca do urządzanie zabaw. Z okazji różnych uroczystości rodzinnych ucztowano w domu, a na tańce chodzono do domu Kreitów, gdzie przygrywała orkiestra. Co roku po zakończeniu prac polowych urządzono w budynku tzw. Korb – kiermasz. Zabawy trwały od dwóch do trzech dni. Był to zwyczaj obchodzenia święta plonów odpowiadający polskim dożynkom.
W celu ochrony swoich gospodarstw i zapewnienia bezpieczeństwa pożarowego, koloniści mieli zorganizowaną straż tzw. Feirmanów. Dbano o bezpieczeństwo wystawiając nocne warty, mimo to wieś dosięgły trzy duże pożary. W pierwszym pożarze spaliło się pół wsi, a w drugim ogień strawił pozostałą część zabudowy. W trzecim pożarze spaliła się środkowa część wsi. Z każdego pożaru ocalała kapliczka. Przyczynę pożarów upatrywano w podpalaniu, których mieli dokonać pracownicy najemni, zwani parobkami. Po pożarach budowano nowe domy, a dachy pokrywano dachówką.
W początkowym okresie koloniści nie utrzymywali bliższych kontaktów z rodzimą ludnością gdyż przeszkodą była barierą językową. Do bliższych kontaktów dochodziło między mieszkańcami niedalekich osad niemieckich. W następnych latach koloniści zaczęli ulegać procesowi polonizacji. Mieszkańcy Schoenengru wyznający tę samą religię i uczestniczący w nabożeństwach w borowskim kościele coraz bliżej poznawali język, kulturę i obyczaje Polaków. Już w drugiej połowie XIX w. koloniści zaczęli żenić się z Polkami i odwrotnie, wiele dziewcząt kolonistów wychodziło za mąż za Polaków. Mieszane małżeństwa były pierwszymi zalążkami spolszczenia osadników. Według danych za rok 1889 we wsi było 48 domów i 293 mieszkańców, z tego 201 Niemców i 92 Polaków. Z ogólnej liczby mieszkańców 268 osób było wyznania rzymsko – katolickiego, 24 izraelitów,  protestant. Z biegiem lat umacniał sie element polski i nastąpiło coraz silniejsze powiązanie obu narodowości. Coraz silniej oddziaływała obyczajowość, kultura, religia, także na początku lat 30-tych bieżącego wieku kolonia prawie zupełnie spolonizowała się.
Po 1933 roku wśród mieszkańców Schoenangru, zaczęli pojawiać się hitlerowscy emisariusze, którzy w kolonii czermińskiej Hohenbachu zorganizowali nacjonalistyczne organizacje niemieckie. Wybuch wojny spowodował, że spolonizowana ludność pochodzenia niemieckiego stanęła w obliczu trudnych decyzji. Trzeba było opowiedzieć się bądź za narodowością polską, bądź za niemiecką. Pewna część kolonistów opowiedziała się za Polską, a znikoma część, zwłaszcza utrzymująca kontakty z nacjonalistami z Hochenbachu, opowiedziała się stanowczo za ideologią hitlerowską, idąc całkowicie na usługi okupanta. Linia podziału w niektórych wypadkach przebiegała przez poszczególne rodziny.
Spośród mieszkańców Schoenangru wojna ujawniła wielu patriotów, którzy z tego powodu doznali wielu cierpień, prześladowań a także ponieśli męczeńską śmierć w obozie. W 1940 r. w rocznicę śmierci żołnierza WP Antoniego Słabosza, który zginął na terenie Pława w potyczce z Niemcami. Trzej młodzi mieszkańcy wioski złożyli na jego mogile wieniec z biało – czerwonymi szarfami. Czynu tego dokonali Stanisław Groele, Antoni Huber i Julian Malczyński, za co zostali aresztowani i wywiezieni do obozu Auschwitz – Burkenau, gdzie w 1941 r. ponieśli śmierć męczeńską. Józef Schwakopf nie podpisał volkslisty (niemieckiej listy narodowościowej)i dlatego odebrano mu małoletnie dzieci i oddano do rodzin niemieckich. Dwuletniego syna Zbigniewa oddano rodzinie Ryszarda Steubke, a czteroletnią córkę Marię przydzielono rodzinie Klimów. J.Schwakopf  odebrał dzieci dopiero po wojnie. W sierpniu 1944 r. odebrał córkę rodzinie Klimów, a syn powrócił do domu w styczniu 1947 r. za pośrednictwem PCK. Z tego samego powodu zabrano trzy córki Juliuszowi Hammerowi, które odzyskał dopiero po wyzwoleniu (patrz Korso nr 19 z 12.V.1994). Roman Gesing wraz z całą rodziną odmówił podpisania volkslisty za co był prześladowany i musiał się ukrywać (Korso nr 11 z 17.III.1994) a jego syn Roman, późniejszy wojewoda rzeszowski i minister był więźniem obozu w Oświęcimiu. Eugeniusz Kahl i Antoni Huber, oficerowie WP, ukrywali się przez całą okupację u swoich rodzin.
W 1944 r. nowi osadnicy, na wieść o zbliżającym się froncie wschodnim, pakowali swój dobytek na wozy i cichaczem w nocy opuszczali wioskę. Wraz z cofającymi się wojskami niemieckimi uciekali również ci, którzy podpisali volkslistę. Dostali się do Niemiec, Anglii, Kanady, Stanów Zjednoczonych. Do wsi powrócili ukrywający się mieszkańcy lecz na krótko, gdyż w sierpniu zatrzymał się front i wszyscy  zostali wysiedleni za Wisłokę. Dopiero w 1945 r. wrócili na stałe do swojej wsi.


 
wstecz   dalej »
Adres nowej strony

www.borowa.pl

Imieniny
2 Maja 2024
Czwartek
Imieniny obchodzą:
Anatol, Atanazy,
Afanazy, Longin,
Longina, Walenty,
Walter, Witomir,
Zygmunt
Do końca roku zostało 244 dni.
Kalendarz
P W Ś C P S N
29 30 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 1 2
Pogoda
Statystyka
Gościmy
Obserwuj bociany
 
Top! Top!